niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział Pierwszy

           Ojojoj! Miałam dodać post mikołajkowy 6 grudnia a dodaję 8 i to na dodatek o 2:16. Jezu wiecie jak to jest, kiedy złapie was wena i nie macie jak się oderwać choćbyście nie wiem jak chcieli? Tak miałam dzisiaj ja! Jezuniu kochaniutki oby ta wena mnie nie opuściła tak szybko jak przyszła. Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział pierwszy, który jest w ch*j długi, jeden z najdłuższych, które ostatnio napisałam. Dobra nie zamęczam was dłużej moim monologiem, czekam na rady i recenzje.

Całuję każdego Marna ;*





06.12.2033 rok.

Pierwsze malutkie, śnieżnobiałe płatki śniegu spadły wreszcie na stary, wielki dziedziniec Akademii Magii Beauxbatons. Szkoła mieściła się w południowej części pięknej, romantycznej Francji tuż nad Morzem Śródziemnym. Widoki bajkowe, fantastyczne, ale już dawno przejedzone. Uczniowie zaczynali tam chodzić od siódmego roku życia żeby już od tak młodego wieku kształcić się nie tylko w edukacji, ale też w sztuce. Wszystkie osoby, które zaczynały swój pierwszy rok nauki w Beauxbatons wybierały sobie zajęcia, w których chcieli uczestniczyć takich jak taniec, śpiew czy akrobatyka. Uczyć się tam zaczynają tak jak w Hogwarcie od jedenastego roku życia, ale już mają wykształcenie w twórczości artystycznej, dzięki czemu są bardziej kreatywni i wrażliwsi w stosunkach międzyludzkich.
Alexandra La’Motte, jedna z ładniejszych dziewcząt w Akademii, właśnie pakowała swoje książki do dużej, skórzanej, brązowej torby na jedno ramię, przy okazji spoglądając za okno, gdzie prószył delikatnie śnieg, uśmiechnęła się sama do siebie i zapięła plecak kładąc ją na swoim dużym, drewnianym łóżku z ciepłą zimową kołdrą odzianą w poszewkę z fioletowego jedwabiu. Dziewczyna o długich, sięgających do pasa biało-złotych włosach udała się do łazienki, by nanieść ostatnie poprawki, zanim reszta dziewcząt z jej pokoju powstaje. Jedyną osobą, na której jej zależało, żeby zwlekła się z łóżka, była to jej najlepsza przyjaciółka Rosemarie Hatway. Stojąc przed lustrem Alex stwierdziła, że dobrze wyglądała w białym sweterku zrobionym z wełny, która wyjątkowo nie podrażnia jej delikatnej skóry z wypukłymi wzorkami układającymi się w warkocze, ciemnogranatowych rurkach i brązowych butach mugolskiej marki emu.
Odkąd czarodzieje przejęli niektóre produkty od mugoli takie jak sprzęt AGD, ubrania czy styl meblowania domów, życie stało się łatwiejsze. Można było się szybko dowiedzieć, kto gdzie jest za pomocą telefonów komórkowych, dzięki telewizji nastawionej na czarodziejskie kanały - co się wydarzyło w wielkim świecie, a sowy zostały zastąpione mailami. Tylko w szkołach pozostała sowia poczta, aby każdy pamiętał, jak to było kiedyś, zanim pokazała się ta cała elektronika. I to wszystkim pasowało, magii używało się tylko podczas wyjątkowych sytuacji albo w budynku szkolnym podczas zajęć. Czarodzieje i czarownice już nie potrzebowali magii do wszystkiego. Teraz magia nie istniała w normalnym życiu poza szkołą czy pracą. Ludzie z czarodziejskiego świata dostali przyzwolenie na pracowanie w mugolskich firmach. Każdy teraz mógł robić, co chce i jak chce, ale oczywiście wszystko pozostawało pod kontrolą Ministra Magii Dracona Malfoya.
O nowym ministrze słyszało się wszędzie w telewizji, w gazetach, na portalach społecznościowych, w szkołach i budynkach pracy. Po tajemniczej śmierci poprzedniego ministra Kingsleya Shacklebolta, który w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zaginął i nie został odnaleziony za to uznany za martwego, pan Malfoy od razu wskoczył na stanowisko „zmarłego” ministra. Nikogo to nie zastanawiało, ponieważ Dracon był jego zastępcą, ale niektórzy czarodzieje z wydziału przestępczego uważali to za dziwny i raczej nieprawdopodobny zbieg okoliczności i prowadzili po cichu śledztwo w tej sprawie. Tak jak utrzymywał obecny zarządca magicznym światem, Kingsley jest nadal poszukiwany i nie spoczną aż nie znajdą jego ciała. Ludzie różne mają poglądy na ten temat, ale nic nie wychodzi poza krąg wtajemniczonych w to całe zamieszanie osób.
Osób, które przyszły wraz z Draco Malfoyem. Niektórzy mu ufają po tym jak ożenił się z Ginny Weasley, która zrzuciła sławnego Harry’ego Pottera z powodu jego zdrady. Teraz wybraniec tworzy szczęśliwą rodzinę z Pansy Parkinson, która jako jedyna po Wesley chciała go za męża. To, co wypłynęło do mediów, jaki on jest naprawdę wcale mu nie pomagało, ale za to rzucało kolejne kłody pod nogi. Dziecko, które cudem przeżyło, nie było takie niewinne jak się każdemu zdawało. Druga twarz Harry’ego Pottera ukazała się po rozwodzie z siostrą jego dotychczasowego najlepszego przyjaciela. Ale i tak Potter pozostał wybawcą świata magii, jego relacje z byłą żoną polepszyły się, nawet zaakceptował jej obecnego męża, którego znalazła sobie dwa lata po ich rozwodzie. Wiele osób zdziwił fakt, że Ginny wychodzi za Draco, ale jej rodzina po okresie dwóch miesięcy odkąd się dowiedzieli o tym, że ruda spotyka się z swoim największym wrogiem, zaakceptowali go, nawet jej starszy brat Ron. Zaś rodzina Draco pogodziła się trochę później z tym faktem, dokładniej tydzień przed ślubem dwójki zakochanych osób. Ginny miała wtedy dwadzieścia lat a Dracon dwadzieścia jeden.     
  
~*~

        Dzień szóstego grudnia to jeden z radośniejszych dni w AMB*. Uczniowie szkoły mają wolne lekcje, obdarowywanie osób, które się wylosowało w wielkim szkolnym „Losowaniu Mikołajkowym” a wieczorem bal zimowy, do którego przygotowania trwają od dwóch tygodni wstecz. Każda z uczennic szkoły miała już partnera do wspólnej zabawy, zakupioną suknię i umówiona była do fryzjera, każda oprócz jednej dziewczyny, o której można by było sądzić, że nie wiedziała, które zaproszenie po prostu przyjąć. Pewna biało-złotowłosa dziewczyna z klasy szóstej, która po prostu nie chciała iść na tą imprezę. Pomimo to kupiła sukienkę, wybrała fryzurę, w jakiej by występowała, dobrała buty, biżuterię oraz makijaż, ale to wszystko na nic, ponieważ nie chciała iść, choć zaprosiło ją kilku chłopców. Dlaczego? To samo pytanie zadawał sobie każdy uczeń oraz nauczyciel w szkole, wszyscy wiedzieli, że jeżeli Alex się uprze to nie ma przebacz, zrobi tak, jak będzie chciała i nikt jej nie przekona. Mimo to zgodziła się zaśpiewać na balu kilka piosenek wraz ze swoim zespołem, którego była wokalistką.
       Jedyną osobą, która wiedziała, dlaczego Alexandra nie idzie na bal była Rose, jej najlepsza przyjaciółka. Dziewczyna o długich, bujnych brązowych włosach szła z perkusistą kapeli, w której śpiewała jej przyjaciółka. Chłopak, który zaprosił Hatway na bal, to Christopher Lorrain, wysoki, o wysportowanej sylwetce, brązowych oczach i ciepłej, czekoladowej karnacji. Partner brązowowłosej dziewczyny urodził się w Afrykańskiej wiosce Togo, ale jego rodzice zaraz po narodzeniu się jedynego syna wyprowadzili się z tej miejscowości do Paryża. Jego mama jest Angielką a ojciec Afroamerykaninem. Chris jest bardzo przystojny, ma czarne dłuższe włosy, które układają mu się w każdym kierunku świata, dzięki czemu wygląda zawsze jakby przed chwilą wstał z łóżka. Jest miły, pomocny, ale też zadziorny. Lubi być niegrzeczny i często imprezuje. Pali papierosy (i nie tylko), spożywa nadmierną ilość alkoholu oraz co noc ma inną dziewczynę.
       Teraz jego nową zdobyczą jest Rose, która jest trochę podobna do niego z tą różnicą, że nie pali i nie jest co noc z innym facetem. Alexandra mówiła swojej przyjaciółce, że to zły pomysł, aby szła z Christopherem na bal, bo ona po prostu chyba nie wie jak to się skończy. Rosemarie zapewniła swoją przyjaciółkę o tym, że dokładnie wie, jakie mogą być tego skutki aczkolwiek ona nie ma zamiaru nic z nim robić. Po kilku dniach przekonywania, że ona naprawdę wie, co robi Alex odpuściła sobie prawienie morałów. Sama zajęła się ostrymi próbami do koncertu na balu, przecież o tym będzie mówiła cała szkoła tak samo jak o tym, że z nikim nie idzie, bo jak krąży plota chce się jak najlepiej przygotować do występu. W sumie to nawet nie jest plotka, ponieważ rzeczywiście tak jest, ale niech ludzie myślą sobie, co chcą.

~*~

Rose wreszcie wstała i wyszykowała się, po czym razem z Alex udały się na śniadanie, rozmawiając o dzisiejszym balu i występie blondynki.
– Mówię ci po raz setny albo tysięczny, że to jest bardzo zły pomysł, żebyś spędzała bal w towarzystwie Chrisa!
– No ok. Wiem, ale zobacz, sama z nim spędzasz tyle czasu, widać, że mu się podobasz,  jednak ty się nie boisz, że się tobą zabawi i zostawi.
– A-A-A… Ale, to nie ma żadnego związku z tym, że nie chcę abyś szła z nim na bal. Gra w kapeli na perkusji, to chcąc nie chcąc widuję się z nim codziennie i spędzam kilkanaście godzin. W tym czasie zawsze się dzieje mnóstwo ciekawych rzeczy, takich jak przychodzenie połowy dziewczyn z danej klasy, aby przywalić w twarz Chrisowi. Lub jakiś chłopak wpada, który też daje mu w twarz za ruszanie jego dziewczyny. – Kiedy brązowowłosa otwierała buzię by coś dodać, Alex szybko jej przerwała – I nie! To nie jest raz na jakiś czas to jest dzień w dzień, kiedy mamy próbę.  Rozumiesz? Dwa razy w każdym tygodniu.
– Ja…Ja…Ja – Rose nie mogła nic z siebie wykrztusić.
– Ty, co? Nie wiedziałaś? Nie kłam mówiłam ci już jak tylko się dowiedziałam, że idziesz z nim.
– Nie chciałam powiedzieć, że nie wiedziałam, ale, że chcę dać mu szansę.
Blondynka sapnęła zirytowana zachowaniem swojej przyjaciółki.
– OK. Nie wtrącam się, ale jak będziesz beczeć to nie będę go kastrować tak jak twoich byłych. Bo przed nim cię ostrzegałam i to nie raz, rozumiesz?
– Rozumiem, mamo. – Powiedziała Hatway i wyszczerzyła swoje zęby w uśmiechu. – Alex…?
– Hmm? Co jest?
– Dlaczego właściwie odmówiłaś Danielowi? Przecież, gra z tobą w kapeli, jest mega przystojny, znacie się od dzieciaka…
– Rose… - Zaczęła błagalnie blondynka.
– Nie, nie dam spokoju. Po prostu chcę to zrozumieć, przecież od razu na pierwszy rzut oka widać, że mu się strasznie podobasz. On wzdycha do ciebie od pierwszej klasy!
– Przestań, proszę. Nikt do mnie nie wzdycha nie chcę tego. Nie mogłabym iść z Danielem, bo byśmy się nie skupiali na graniu i ćwiczeniu a na tym, jaki smoking będzie pasował mu do mojej kiecki. Rozumiesz już teraz?
– Tak niby rozumiem. Ale i tak uważam, że to głupi pomysł, że z nim nie poszłaś.
– I vice versa, kochanie.
Dziewczyny doszły wreszcie do stołówki, która mieściła się w ich akademiku na samym parterze. Ozdobiona była przez świecące lampki, wielką choinkę ubraną w bombki, łańcuchy i różne świecidełka. Wszystko wyglądało magicznie, tak jak każdy z nas ma w domu. Na suficie był obraz spadającego śniegu z nieba, widok taki, jaki jest za oknem. Rose i Alex zajęły swoje stałe miejsca przy stoliku na środku sali. Stoliki ozdobione były świątecznymi obrusami, talerzami i miały na sobie mnóstwo pyszności, krzeseł było dwanaście dziesięć już było zajętych przez te same osoby, na każdym śniadaniu, na każdym obiedzie i każdej kolacji każdego roku. Alexandra zajęła krzesło pomiędzy Olivią a Sebastianem, a Rosemarie obok Aviego i Kevina. Łącznie przy stole było siedmioro chłopaków i pięć dziewczyn.
Jak zwykle dyrektorka Akademii wstała od stolika nauczycieli i podeszła do podium, z herbem naszej szkoły dwoma skrzyżowanymi różdżkami na niebieskim tle**. Madame Maisonneueve, średniego wzrostu blondynka o zimnych niebieskich oczach, idealnej figurze i przesłodkim głosem, ubrana dzisiaj była w białe spodnie od damskiego garnituru wyprasowane w kant, białą koszulę i czerwone szpilki. Szyję dyrektorki ozdabiała brylantowa kolia, włosy spięte miała w ciasny, gruby kok. Usta pociągnięte zostały czerwoną szminką a gdy się uśmiechała jej zęby raziły od bieli. Madame Maisonneueve zawsze się tak elegancko ubierała, nikt nigdy chyba nie widział jej w jeansach i bluzie. Kiedy wszyscy powstali z miejsc i czekali na przemówienie dyrektorki, a ostatnie szmery cichły, ona uśmiechnęła się do nich wszystkich i cierpliwie czekała, aż wszyscy umilkną.
– Witajcie, moi kochani uczniowie! Dziś, szóstego grudnia, jak co roku obchodzić będziemy mugolskie święto zwane Mikołajkami. Każdy z was dwa tygodnie temu wylosował jedną osobę, której miał kupić prezent teraz przed śniadaniem rozdamy prezenty osobom, ponieważ tak, jak co roku nie macie żadnych lekcji a wieczorem macie bal, rozdamy prezenty teraz, aby każdy mógł się nim nacieszyć. – Madame klasnęła w ręce i na wielkim stole pojawił się stos prezentów aż pod sam sufit, machnęła raz różdżką i nagle upominki wzniosły się ku górze i powędrowały do swoich właścicieli. Nauczyciele oraz dyrektorka również swoje drobiazgi dostali. – Możecie siadać na swoich miejscach i zacząć rozpakowywać drobiazgi. Wesołych Mikołajek! Oraz smacznego!
Cała szkoła zaczęła klaskać, podczas gdy Maisonneueve udała się do swojego stołu, aby zjeść i rozpakować to, co dostała, co roku wszyscy odprowadzali ją do stołu wzrokiem i aplauzem a kiedy wreszcie usiadła, dźwięki umilkły i każdy zajmował się sobą.

~*~

Mroźny, zimowy wiatr wiał w porcelanowe, lekko zaróżowione policzki. Rozwiewał długie do pasa biało-złote włosy, podwiewał czerwony zapinany płaszczyk do góry i poruszał jak szalony ponurymi, szarymi drzewami bez liści. Cały teren wokół Akademii udekorował śnieg po kostki, któremu pogoda sprzyjała. Puszyste płatki śniegu jeszcze delikatnie opadały na ziemię tworząc powoli nową warstwę. Alexandra zmierzała w kierunku zachodniej części dziedzińca, gdzie stała drewniana altanka, o której dawno zapomnieli uczniowie jak i nauczyciele. Za postacią w czerwonym płaszczu podążał chłopak o brązowych włosach postawionych do góry, dobrze zbudowany, pięknymi, hipnotyzującymi żółto-zielonymi oczami i uroczym uśmiechem z dołeczkiem w prawym policzku.
Daniel Williams, osoba, której chyba najbardziej zależało na Alex, pomijając jej najlepszą przyjaciółkę. Dan uważał swoją koleżankę z zespołu za najpiękniejszą dziewczynę na ziemi, ale ona nie zwracała na niego uwagi. W ogóle nie zwracała uwagi na nikogo, na żadnego faceta, tak jakby oni nie istnieli. Jakby żaden osobnik płci męskiej nie ślinił się na jej widok lub po prostu jakby była brzydka, a przecież nie jest. Nikt nie mógł tego zrozumieć, jak dziewczyna, która jest tak ładna nie miała żadnego chłopaka przez tyle lat? Jej przyjaciółka była już chyba z każdym a ona nie, sprawia wrażenie jakby czekała na księcia z bajki. Daniel wie, że on może być tym księciem, zna Alex odkąd przyszła na świat, bo jest rok od niego młodsza, już w pierwszej klasie się w niej zakochał, kiedy ona miała siedem lat a on osiem. Od tylu lat się w niej kocha a ona albo tego nie widzi lub widzi, ale ma to gdzieś. W sumie wolałby żeby raczej to była ta pierwsza opcja, choć raczej to niemożliwe, bo wzdycha do niej już tak długo musiała to zauważyć. Może powinien dać spokój? Tak to najlepsze rozwiązanie, ale nie potrafi. Nie potrafi o niej, chociaż pięciu minut nie myśleć.
Alexandra doszła do altanki i weszła do środka, ogrzewając miejsce zaklęciem oraz odśnieżając od środka. Chwilę później wszedł tam Daniel.
– Hej…
– A! – Blondynka podskoczyła z wrażenia na dźwięk męskiego głosu. Spojrzała się do góry, a nad nią stał on. – Boże, Dan. Ale mnie wystraszyłeś! Nie rób tak więcej proszę, okej?
– Spoko, nie zrobię. Wiesz… Alex mam sprawę….
– No mów, śmiało, przecież się przyjaźnimy – To był policzek dla niego. Nie wyobrażał sobie z nią tylko przyjaźni. Za długo już czekał, w końcu musi się odważyć to zrobić.
– Tak, … Więc co do tej naszej przyjaźni… – Wziął głęboki oddech i wreszcie to powiedział – Alex, bardzo, ale to bardzo mi się podobasz. Wydaje mi się, że się w tobie zakochałem. Znamy się tak długo, a to uczucie nie trwa tydzień, dwa tylko od pierwszej klasy. Od kiedy byliśmy jeszcze dziećmi. Naprawdę, kocham cię i mam nadzieję, że ty też coś do mnie czujesz.

C.D.N
*- Akademia Magii Beauxbatons
** - herb jest taki jak w filmie, bo mi się bardziej podoba od tej literki B.

14 komentarzy:

  1. Ładnie napisany rozdział :)
    Co prawda w niektórych miejscach brakowało przecinków, ale to sama poprawisz czytając tekst.
    Wszystko ładnie pięknie. Mam nadzieję, że Alex nie odrzuci starającego się Dana :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Biorąc pod uwagę fakt, że pisałam ten rozdział jednej nocy i tak jest dobrze z przecinkami. Zobaczymy jak to będzie z Alex i Danem :D

      O następnym rozdziale cię poinformuję! :)))

      Pozdrawiam i ściskam cieplutko,
      Marna.

      Usuń
  2. M I A Z G A!!! Czekam na następny rozdział, może jakaś integracja z Hogwartem, no i pojawienie się nowych uczuć... Ale w sumie, mam nadzieję, że Dan zdobędzie serce Alex! Buziaki misia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie! Przecież wiesz, że ta historia jest dla ciebie. Koncepcja rozdziału była kompletnie inna, jednak jak dostałam weny to zmieniłam rozdział i zrobiłam go bardziej świątecznym.
      Nie zdradzę co i jak będzie pomiędzy Danem a Alex ;)

      Całuje i ściskam,
      Marna

      Usuń
  3. Ja pragnę przeczytać więcej rozdziałów Twojego bloga. Po prostu cały czas wyczekuję następnej części. To opowiadanie jest boskie, cudne i świetne.
    Będę z niecierpliwością wypatrywać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i przepraszam że tak krótko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj! *-*
      Dziękuję bardzo, miło mi słyszeć takie słowa :)
      następna część powinna się pojawić tak koło Wigilii może z dniem opóźnienia lub też nie.

      Całuję i czekam na kolejne komentarze :))
      Marna

      Usuń
  4. No cześć :D
    Zostawiłaś u mnie powiadomienie, to wpadłam. Hm, tak jakby nie wiem, od czego zacząć. Mam mieszane uczucia. Twoje opowiadanie od początku przypadło mi do gustu, masz bardzo ciekawy pomysł, świeży przede wszystkim. Zazdroszczę Ci wyobraźni, naprawdę. Jedyne, do czego się przyczepię to interpunkcja. Jestem wręcz uczulona na tym punkcie i być może się czepiam, bo uważam, że wtedy tekst traci na wartości. Opisy są ładne, zgrabne, tylko brakowało mi wyrazów nazywających uczucia. Ciężko się wczuć w danego bohatera, kiedy autor nie nazywa po imieniu jego uczuć. Jestem pewna, że jeśli popracujesz nad tymi drobiazgami to będziesz miała idealne opowiadanie :D
    Kurczę, jak przeczytałam cały komentarz, to wyszło na to, że się czepiam -,- Ale, uwierz mi, naprawdę mi się podoba i czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że Alex da szansę dla Dana.
    Całuję.
    A.
    jeszcze-o-nas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bum, bum, bum, bum!

    Jestem wreszcie obecny. Po licznych turbulencjach czasowych, zmęczeniu wciąż doskwierających i ogólnym lenistwie połączonych ze studiowaniem w godzinach często popołudniowych. Ale jestem (i mam nadzieję, że spłodzę ciekawy komentarz. Pierwszy komentarz przez zaspanie i nieuwagę poszedł w pizdu, bo zamiast na opublikowanie trafił na wylogowanie - dość odlegle ułożone od siebie).

    Mam nadzieję, że dodasz inne wątki (bo chyba na samym miłosnym nie będziesz tego ciągnęła, hm?), krew, intrygi, morderstwa, pakty... namiastkę Gry o Tron poproszę ;)

    Brakowało mi kilku kropek i przecinków, ale o tym już wiesz raczej. Czasami była zmiana czasu narracji, która mnie (nie wiem jak innych) myliła, tym bardziej przy moim stanie nie do końca funkcjonalnym (zamiast "był" było "jest").

    Większego czepialstwa nie będzie z mojej strony, ponieważ... nie wiem nawet, do czego miałbym się przywalić :P

    To by było na tyle. Dałem znak życia? Dałem (Alleluja!). Idę porządzić w kuchni, zjeść ostatni obiad na stancji i niedługo zasłużony powrót na trzy tygodnie do domu. Trzeba się zregenerować, pracować i powoli przygotowywać do sesji.

    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt spędzonych z najbliższymi, no i żeby śniegu na...padało oczywiście ;)

    P. aka Dark Side of Myself

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podobało, trochę zaskakujący ten rozdział. Draco Malfoy ministrem? Ciekawe. Fajnie, że akcja rozgrywa się AMB, bo jest większe pole do popisu :). Już się wciągnęłam, lecę dalej :)
    tytankiwschodu.bloog.pl
    Angie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Eej, nie ma dalszych rozdziałów :( Wcześniej patrzyłam w spisie treści i chyba do 10 widziałam, dopiero teraz się skapnęłam, że wprawdzie nazwy napisane ale rozdziały jeszcze nie :(. Nie mogę się doczekać kolejnych części,
    narcia :*
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam zielonego pojęcia, czy bawisz się w takie rzeczy, ale nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły u mnie na blogu :) - http://jeszcze-o-nas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne opowiadanie, czekam na ciąg dalszy ;)

    Ściskam gorąco :*
    Sysiakowa

    OdpowiedzUsuń
  10. O jejku, nie myślałam, że Dan będzie taki bezpośredni...ale mi się podoba. miałam rozdział przeczytać wcześniej, ale niestety nie dałam rady :( czasami zdarzało ci się zapomnieć przecinka, ale to chyba problem dotyczący niemal każdego :P lecę do następnego rozdziału i liczę na więcej Alex i Dana :)
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex i Dan będą się na razie przewijać przez opowiadanie i ich historia będzie dosyć bolesna, ale więcej już nie powiem.
      Tak z przecinkami mam problemy, ale tak źle nie jest ;)

      Całuję ;)

      Usuń

Obserwatorzy